Chukotka: tundra jako kalejdoskop

Latem 2016 roku spełniło się, choć częściowo, marzenie o mojej młodości. Udało mi się odwiedzić miejsca moich marzeń - na Czukotce. Potem, czytając historie i historie Jurija Rytcheu, marzyłem o wyjeździe na odległą Czukotkę i byciu nauczycielem w yaranga ... Tak więc część marzenia się spełniła - Czukotka ...

Półwysep Czukotka (Chukotka) położony jest na północno-wschodnim krańcu kontynentu Eurazji, obmywany przez morza dwóch oceanów, Arktykę od północy i Pacyfik od południa. Znajduje się tutaj najbardziej wysunięte na wschód miasto Rosji i Eurazji, Anadyr. Anadyr jest na równi z najbardziej oddalonymi miastami na kontynentach - z najbardziej wysuniętym na południe miastem Ziemi Ushuaia na południu Argentyny, z najbardziej wysuniętym na południe miastem w Afryce, Kapsztadem, położonym w pobliżu Przylądka Dobrej Nadziei.  

Na Czukotkę z Moskwy można dostać się tylko samolotem na zaproszenie osoby prywatnej lub na voucherze turystycznym. Skorzystaliśmy z usług biura podróży, którego program obejmował: znajomość miasta Anadyr, Zatokę Providence, Zatokę Penkigney Cieśniny Senyavin.

Wybierając trasę, którą podążaliśmy, zdecydowaliśmy się przelecieć przez Chabarowsk. Wczesne przybycie umożliwiło zapoznanie się z miastem, przepłynięcie Amurem do mostu Aleksiejewskiego. I co ważne, koszt biletów był znacznie niższy niż za lot bezpośredni. Zaskoczyła mnie obecność dużej liczby czterdziestu w mieście. Widać, że te ostrożne ptaki dobrze zakorzeniły się w mieście. Następnego dnia polecieliśmy na Czukotkę. Na lotnisku spotkaliśmy się ze strażą graniczną, fokami z belugami przy molo. Lotnisko i miasto Anadyr są oddzielone ujściem rzeki Anadyr. W sierpniu ryby przepływają wzdłuż ujścia na tarło, więc jest wielu ryb i rybaków, zarówno na brzegu, jak iw ujściu.

Miasto Anadyr jest małe i dość przytulne. Kolorowe domy na palach, czyste ulice, dużo mew. Pomniki, tablice pamiątkowe, nazwy ulic - wszystko poświęcone ludziom, którzy oddali się Czukotce.

Znajomość z tundrą rozpoczęła się w drodze na wzgórze Dionizego, położone w sąsiedztwie miasta.

Wszystko jest szczegółowo poznane. Pozornie martwa i nie wyróżniająca się bogactwem kolorów tundra z każdym centymetrem swojej powierzchni tworzy swój własny, niepowtarzalny świat, podobny do kalejdoskopu. Porosty, mchy, kwiaty, karłowate drzewa, grzyby, jagody, shiksha, malina moroszka i inne rośliny to flora tundry. Być może miasto, zgodnie z koncepcją architekta, powinno służyć jako naturalna kontynuacja tundry z kolorystyką każdego domu.

 Na poboczu drogi na wzgórze samochód przywitały dźwigary, nad wzgórzem przeleciały wiryfalkony.

Wtedy zaczęła się prawdziwa podróż. Statkiem na lotnisko, a następnie AN-26 na lotnisko w wiosce Provideniya. Samochodem, omijając narodową wioskę eskimoską Novoye Chaplino, do bazy ssaków morskich. Tam motorówką wzdłuż cieśniny Senyavin do zatoki Penkigney.

Po ciemku, mokrzy i szczęśliwi, zbierali drewno na opał (na Czukotce nie ma lasu), rozstawiali namioty. Nasze niesamowite życie zaczęło się w zatoce. Pierwszy poranek przywitał nas jasnym słońcem i tak spokojną i spokojną wodą, że mimowolnie chcieliśmy rozpocząć pobyt w zatoce od kąpieli. Cóż to była za rozkosz, pomimo temperatury wody zaledwie +6 stopni! Potem nastąpiły niezapomniane dni wędrówek po wzgórzach i rzekach, spotkania przy ognisku, wczesna kawa do westchnień wielorybów, zbieranie grzybów i jagód, a także lecznicze zioła.

Każdy wyjazd był niezwykły, żadne trasy się nie powtarzały, ani to, co widzieliśmy i odbieraliśmy emocjonalnie podczas każdej mini wycieczki. Mieliśmy również niezwykły dzień poświęcony wyspom z koloniami ptaków. Nasi przyjaciele Czukocki przypłynęli łodzią, z którymi odbyliśmy tę fascynującą podróż po wyspach. Pierwsza wyspa, którą odwiedziliśmy, to Merkinkap (w języku czukockim), obfitowała w topory i Ipatok, druga wyspa - Aginkinkan - była pokryta koloniami ptaków, głównie mew.

Tydzień później wróciliśmy do Providence Bay. Osada typu miejskiego w Providence jest mała i nie tak zadbana jak Anadyr. Główną dumą miejscowości jest muzeum historii regionu, które zachwyca wyjątkowymi eksponatami i zbiorami, a także szczery, profesjonalny zespół.

Dzień później wróciliśmy do Anadyr, a potem do domu pełnego wrażeń z tak odległej i tak bliskiej krainy - Czukotki, z jej niesamowitą przyrodą i szczerymi ludźmi, niesamowitą atmosferą, zapomnianą przez nas w wielkiej metropolii… Chciałbym nieco sparafrazować dawną piosenkę: „Czukotka będzie długa marzymy ... ".

PS W dziale prezentów na lotnisku Anadyr jest ciekawa pamiątka z życzeniami potwierdzającymi życie. Wszystkim turystom życzymy również "Witamy" na Czukotce. „Wszystko jest dozwolone!”