Parada kwiatów w Holandii

W zeszłym roku, 2010, miałem szczęście uczestniczyć w corocznej Paradzie Kwiatów w Holandii. I nie tylko odwiedzaj, ale osobiście w nim uczestnicz. To bez przesady największa parada kwiatów na świecie. Uroczysty orszak składający się z ponad stu samochodów, ciężarówek, autobusów, traktorów, motocykli itp. Udekorowanych milionami naturalnych kwiatów wyrusza w 40-kilometrową podróż przez cały północno-zachodni region uprawy cebul w Holandii. 

Festiwal kwiatów rozpoczął się tydzień przed planowanym wydarzeniem. W piątek wieczorem 23 kwietnia wszedł w punkt kulminacyjny, kiedy wypolerowane i błyszczące pojazdy, gotowe na wielkie wydarzenie, z kompozycjami kwiatowymi i ogromnymi postaciami setek tysięcy małych kwiatów i pąków ustawionych w kolejce, aby wszyscy mogli je zobaczyć na głównym nabrzeżu miasta. Noordwijk, położone na samym wybrzeżu Oceanu Atlantyckiego. Następnego dnia, 24 kwietnia, wczesnym rankiem w sobotę rozpoczęły się uroczystości, którym towarzyszyły tłumy entuzjastycznych turystów i liczni korespondenci. Świąteczna procesja musi powoli podróżować przez 9 miast i dotrzeć do ostatecznego celu, Haarlemu. 

To ciekawe i bardzo popularne coroczne wydarzenie ma już wiele lat. Pierwszy pokaz miał miejsce w 1947 roku, tuż po zakończeniu II wojny światowej, kiedy ludność zniszczonego i zubożałego kraju pilnie potrzebowała pozytywnych emocji. Wtedy to William van Warmenhoven, producent i hodowca pięknych Amaryllis z Hillegomy, zbudował na swojej zniszczonej ciężarówce pierwszą hiacyntową kompozycję kwiatową w kształcie wielkiego płetwal błękitny. Następnie pan van Warmenhoven udekorował swoją ciężarówkę kilkoma girlandami z kwiatów i po przejechaniu przez kilka okolicznych osad wystawił ją publicznie w pobliżu swojego domu. Został wyznaczony początek wielkiego wydarzenia.Nieco później do tego wydarzenia dołączyło kilka innych pobliskich osad i utworzono niewielki komitet organizacyjny, który istnieje do dziś. Według szacunków organizatorów parada kwiatów przyciąga obecnie średnio około miliona turystów i wdzięcznych widzów.

Trochę o przodku parady, mieście Noordwijk, o którym na początku chciałem napisać „małe typowo holenderskie miasteczko”. Dla Rosjanina to miasto, a dla rodowitego Holendra dość duże i przytulne miasto, choć jego główna populacja liczy zaledwie 25 tys. Mieszkańców. Słynna miejscowość wypoczynkowa w północno-zachodniej Holandii położona jest nad samym brzegiem błękitnego morza, a raczej Oceanu Atlantyckiego, wiejącego wiatrem ze starej dobrej Anglii, która znajduje się 150 kilometrów na północ i trochę na zachód, oddzielona ciepłym Prądem Zatokowym. Miasto zostało założone w 1200 roku, początkowo jako wioska rybacka. Do początku XIX wieku rybołówstwo było głównym zajęciem miejscowej ludności, wtedy przemysł turystyczny zaczął się szybko rozwijać, ale nadal można w mieście delektować się owocami morza, np.pyszne krewetki złowione u jego brzegów. W okresie letnim kurort jest pełen wczasowiczów z całego Starego i Nowego Świata, ze względu na obecność wspaniałych piaszczystych plaż, umiarkowanie ciepłych wód Atlantyku oraz bardzo przyzwoitą i profesjonalną europejską obsługę.

Miasto jest pełne hoteli na każdą kieszeń i gust, od klasy VIP z marinami i lądowiskami dla helikopterów na dachach po tanie i rodzinne hotele z zaledwie 9-10 pokojami, tzw. Bed & Breakfast. To jak życie z prywatnymi kupcami na południu, tyle że bardziej cywilizowane i wygodniejsze, z telewizorem i wszystkimi udogodnieniami. Rano serwowane jest porządne śniadanie, a na stole w sali śniadaniowej zawsze będą świeże kwiaty. A jeśli masz czas, aby dobrze poznać właścicieli mini-hotelu, to całkiem możliwe, że zorganizują dla Ciebie bezpłatne zwiedzanie miasta i okolic, lub zaproszą na wystawę sztuki, kameralny koncert wiolonczelowy lub koncert amatorskiej grupy folkowej tutejszych staruszek lub szanowanych mężów, którzy są Flandria są bardzo, bardzo popularne.Lokalne pieśni ludowe inspirują autentycznym optymizmem, choć czasem można złapać się na myśli, że niektóre z nich przypominają nieco niemieckie marsze z drugiej wojny światowej.

В это время, особенно в выходные дни, все отели переполнены, и их надо бронировать не менее чем за месяц до приезда. В преддверие ежегодного Парада цветов население города возрастает в разы. Многие туристы поэтому живут в передвижных вагончиках. И хотя стихийные кемпинги формально в Голландии запрещены, власти временно закрывают на это глаза. Ведь это приносит колоссальные деньги в бюджет страны! То же касается и остальных городов по пути следования кортежа.

Wróćmy jednak bezpośrednio do Parady Kwiatów. Miałem szczęście być dzień wcześniej w firmie, w której odbywa się projektowanie niemal wszystkich mobilnych kompozycji kwiatowych, standów i banerów. To o tym, jak przygotowywaliśmy się do demonstracji robotników 1 maja. Uderzyła po pierwsze oczywiście skala i skala imprezy, po drugie ogromne rozmiary hangarów i lodówek, w których to wszystko się gromadzi, a po trzecie, jak spokojnie i harmonijnie działają wszystkie służby. Na kilka godzin przed rozpoczęciem wakacji nie było tu żadnego pośpiechu ani zamieszania.

Udział w tym wydarzeniu uważany jest za bardzo honorowy i odpowiedzialny biznes. Setki uczniów, studentów i okolicznych mieszkańców całkowicie bezpłatnie uczestniczą w montażu wolumetrycznych figur i napisów z setek tysięcy pąków tulipanów, muscari i żonkili, milionów małych pachnących hiacyntowych kwiatów. Wszystko to odbywa się w chłodniach, bardzo dużych lodówkach, dla lepszej konserwacji kwiatów. W tych lodówkach oczywiście nie mrozie, ale wciąż daleko od Soczi. Montaż odbywa się w ciągu 3-4 dni, przy czym należy pamiętać, że wokół spacerują tłumy turystów i wycieczki szkolne. Nawiasem mówiąc, wejście dla turystów do hangarów jest płatne i kosztuje tylko 4 euro.

Nie powiedziałem jeszcze, jaki silny zapach pachną setki tysięcy żonkili i hiacyntów! Staraj się przebywać w takim pomieszczeniu przynajmniej pół dnia! Dziesiątki wolontariuszy pracują przez 2-3 dni, niezależnie od gęstego aromatu, ku uciesze turystów i współobywateli, dzięki czemu słusznie są dumni ze swojego pięknego i bardzo pracowitego kraju!

Wśród budowanych rzeźb i kompozycji szczególnie wyróżniały się kompozycje poświęcone Włochom, Hiszpanii i Francji, a dokładniej jej stolicy, Paryżu, ze słynnym placem Pigalle i stojącym na nim równie słynnym kabaretem Moulin Rouge. I oczywiście Keukenhof i Rosja ze słynnymi rosyjskimi lalkami lęgowymi, a także Azerbejdżan i Kazachstan. Oczywiście nie zabrakło kompozycji poświęconych rocznicom niektórych sponsorów parady lub po prostu z ich wyraźną reklamą. Ale wszystko to zostało zrobione dyskretnie iz dobrym smakiem. Dla dzieci przygotowano kompozycje kwiatowe, które oddają wątki ze słynnych bajek Hansa Christiana Andersena i kreskówek Disneya. Można było tu zobaczyć zarówno syreny, jak i Posejdona, a także różne ażurowe muszle wykonane z kwiatów, krabów, meduz, ośmiornic i oczywiście słynnych tutejszych krewetek.Wszystko to są duże kompozycje kwiatowe, poruszające się na specjalnych platformach lub traktorach przebranych za bajeczne postacie.

Po krótkim przemówieniu wprowadzającym burmistrza Noordwijk, wygłoszonym niemal z wiadra wielkiej, odświętnie udekorowanej koparki, orszak z wdziękiem ustawił się w kolumnie iz krótkimi przerwami udał się do miast Voorhout, Sassenheim, Lisse, Hillegom, Heemstede, zatrzymując się w drodze do słynnego na całym świecie parku Keukenhof (Keuk ) i dopiero o godzinie 21.30 dotarliśmy do celu podróży, miasta Haarlem. Dlaczego wybrano tę trasę? Odpowiedź jest dość prosta - każde z wymienionych miast w okresie kwitnienia wiosennych cebulek nie tylko oblewa się dziesiątkami i setkami tysięcy turystów z całego świata, aby podziwiać to nieopisane piękno, ale także szczyci się dziesiątkami dużych i małych firm uprawiających słynną na całym świecie holenderską cebulę. i byliny.Wiele z tych firm jest również znanych w naszym kraju.

Po drodze do świątecznego orszaku nieustannie dołączają liczne lokalne orkiestry, amatorskie i zawodowe zespoły folklorystyczne, grupy sportowców reprezentujące lokalne kluby sportowe, drużyny piłkarskie, stowarzyszenia charytatywne, fundacje kulturalne itp. Wszystko to przy pięknej świątecznej muzyce, tańcach czy ekscytujących akrobacjach. Oczywiście tak duże wydarzenie wymaga bardzo przejrzystej organizacji i jest zaplanowane dosłownie co minutę. Aby wielu widzów niczego nie przeoczyło, co roku publikowany jest z wyprzedzeniem harmonogram. Z reguły zaraz po przybyciu procesji do następnego miasta rozpoczyna się mały uroczysty koncert, często z powitalnym przemówieniem organizatorów parady lub władz miejskich.

Na zakończenie procesji w sobotę wieczorem odbywa się zwykle piękny pokaz sztucznych ogni, a świąteczna kolumna pozostaje w Haarlemie do niedzieli, do godziny 17:00. Dzięki temu jego mieszkańcy i liczni turyści mogą cieszyć się tym pięknem przez prawie cały dzień! W Internecie widziałem kilka fotorelacji z różnych miast na trasie konwoju, a każdy autor szczerze wierzył, że parada ta odbyła się w mieście Sassenheim, Lisse czy Voorhout. Cóż, możemy założyć, że tak jest, ale w rzeczywistości jest to ta sama świąteczna procesja, która przebiegała przez wszystkie te miasta, tylko w różnym czasie. Po drodze zmieniają się tylko niektórzy uczestnicy, kompozycja kolumny głównej pozostaje niezmieniona.

Parada kwiatów z pewnością odbędzie się wzdłuż alejek słynnego na całym świecie parku Keukenhof, położonego w pobliżu miasta Lisse, a także wzdłuż słynnego „Keukenhof Corso Boulevard”. Wiele osób nazywa ten coroczny orszak kwiatów „Obliczem wiosny”. W tym roku jak zwykle w parku odbyło się wiele wystaw kwiatowych, koncertów i pokazów pod hasłem „Z Rosji z miłością” na otwarcie sezonu, na który zaproszono Swietłanę Miedwiediewa.

Tym hasłem międzynarodowa wystawa kwiatów w Lisse przyciągnęła nie tylko znaczną część rosyjskojęzycznych gości, którzy z roku na rok coraz częściej pojawiają się w parku, ale generalnie wielki kraj, który dyrektor generalny wystawy Piet de Vries określa jako „ogromny, niesamowity i mistyczny ”- wyjątkowy kraj ze szczególną przeszłością.

Wystawa obejmowała rosyjski romantyczny ogród, typowe rosyjskie zwierzęta na placu zabaw i oczywiście typową rosyjską daczę, ciepłe rosyjskie filcowe buty i lalki matrioszki. Przecież Rosja jest dziś jednym z głównych partnerów gospodarczych Holandii, zwłaszcza w zakresie handlu kwiatami ciętymi i cebulami ogrodowymi, drzewami iglastymi i bylinami. W kryzysowym roku 2009 wyniki handlu kwiatami z prawie wszystkimi wiodącymi krajami świata były godne ubolewania, a handel z Rosją wzrósł o prawie 17%!

Widać, że wszystkie łaźnie „ruskie”, domki letniskowe, chaty były prezentowane po holendersku i często w naszych oczach wyglądały bardzo śmiesznie. Wciąż nie potrafią zrozumieć Rosji umysłem, są zupełnie inni, tak jak wciąż nie odkładali w czasie, że Ukraina, Kazachstan i Azerbejdżan od dawna nie są Rosją, ale oddzielnymi niepodległymi państwami.

Ale czy Holandia słynie tylko z kwiatów? Oczywiście nie! Ale jak możemy się obejść bez gloryfikowania krajowego przemysłu hodowlanego i mleczarskiego? Znajdziesz tutaj ogromne cętkowane krowy i owce oraz setki różnych odmian i głów holenderskich serów, które lokalni producenci hojnie traktowali w pięknych strojach ludowych. Ser na każdy gust - kremowy lub twardy, z przyprawami, ziołami i innymi naturalnymi pikantnymi smakami. Ser jest naprawdę pyszny i charakterystyczny, zwłaszcza z mleka owczego i koziego. Oczywiście szeroko reprezentowane były słynne holenderskie wiatraki oraz liczne obrazy, wzory i kafelki w gatunkach narodowych w odcieniach bieli i błękitu, nieco przypominające nasz Gzhel. Pięknie wyglądały również postacie kobiece w narodowych strojach holenderskich, wykonane z różnokolorowych hiacyntów.Początkowo zakładano, że będą w nich podróżować narodowe piękności, ale na początku parady wciąż brakowało głów kwiatowych piękności. Dziewczęta prawdopodobnie dołączyły do ​​procesji nieco później.

Uwagę zwracała osobna kompozycja kwiatowa poświęcona rowerom i generalnie holenderskim rowerzystom. W końcu jest to specyficzny styl życia prawie wszystkich, bez wyjątku, Holendrów. Rano i pod koniec dnia pracy można zobaczyć setki rowerzystów spieszących do pracy, szkoły lub po prostu w interesach przy każdej pogodzie. Tylko w tym kraju wszędzie są czerwone asfaltowe ścieżki dla rowerzystów, z dobrze widocznymi z daleka znakami. Tylko w Holandii dzieci w wieku szkolnym z nauczycielami w całej klasie masowo jeżdżą na rowerach po okolicy. I tylko w tym kraju w okresie masowych wędrówek żab i innych zwierząt drogi miejskie są nocą blokowane, aby zachować ich populację!

Holandia ma nawet wycieczki rowerowe, aby każdy mógł cieszyć się kwitnącymi polami tulipanów, żonkili lub muscari. W końcu te pola ciągną się bardzo, daleko, prawie po sam horyzont! Albo nawet specjalne trasy na orientację. Zabij dwa ptaki jednym kamieniem - uprawiaj sport i ciesz się piękną scenerią. Czy możesz sobie wyobrazić, jak pięknie wyglądają całe pola kolorowych hiacyntów lub dziwacznych cesarskich frittillaria! A jaki to zapach! Prawdopodobnie nawet ten ciężki piżmowy zapach może się z czasem przyzwyczaić. W końcu ludzie pracują na tych polach, a nawet wokół nich mieszkają!

We wszystkich okolicznych miastach w te święta obowiązkowo odbywają się wystawy kwiatów, kompozycji kwiatowych i paneli, wszelkiego rodzaju obrazów i rękodzieła, które w jakiś sposób są związane z tym pięknym biznesem. Wielu artystów, orkiestr amatorskich i zawodowych, grupy tancerzy i muzyków uważa zaproszenie do udziału w tych dużych imprezach za zaszczyt. Obchody odbywają się w przeddzień urodzin ukochanej królowej-babci w Holandii, zwanej Queensday w Holandii. Cała Holandia zmienia kolor na jasnopomarańczowy z dnia na dzień, a masowe uroczystości trwają do późnych godzin nocnych! Tak więc Paradę Kwiatów można uznać za próbę generalną przed tym słynnym i ukochanym holenderskim świętem narodowym.

Kilka słów należy również powiedzieć o licznych samochodach, autobusach i motocyklach biorących udział w tym wydarzeniu. Są to uwielbiane przez Holendrów zabytkowe Maseratti, Opel, Fiats i Buicks. Są to nowoczesne samochody bawarskie, a także auta ze Szwecji, Japonii czy niezbyt odległego mglistego Albionu. Motocyklistów z pasażerami można było spotkać daleko poza konwojem, na ulicach. Kompozycje kwiatowe na nich zachwycają bogactwem jasnych chryzantem, róż, lilii, szerokiej gamy cymbidium, antirrinum, a także naparstnic, błękitników, jasnopomarańczowych strelicji, a nawet suszonych łodyg barszczu, które są rzadsze o tej porze roku!

Miałem szczęście porozmawiać z jedną z głównych bohaterów ożywiających to doroczne święto, panią Margriet van Dam, a także z prezesem holenderskiego biura Van Bourgondien, Peterem van Eydenem. Zadałem im bardzo proste pytanie: „Kiedy zaczniecie przygotowywać się do następnej Parady Kwiatów?” I otrzymałem odpowiedź: „Jutro”. Wtedy pani Van Dam pomyślała trochę i uśmiechnęła się, mówiąc: „Oczywiście odpoczniemy dzień lub dwa i od razu zaczniemy przygotowywać nowe święto, którego data jest już znana - 16 kwietnia 2011 r. Praca jest oczywiście kolosalna! Miejsce, przebieg imprezy i harmonogram są już Państwu znane - dodała z uśmiechem pani van Dam. Mamy przyjemność zaprosić wszystkich Twoich przyjaciół i rodaków na to święto kwiatowe! ”

Właściwie dołączam do ich zaproszenia! Całe to piękno nie da się wyrazić słowami, lepiej przynajmniej raz zobaczyć wszystko na własne oczy! Obiecuję, że nie pożałujesz i jeszcze długo opowiesz wszystkim o tym wydarzeniu!