Drzewa mamuty

Ci, którzy przynajmniej raz widzieli mamuty, te olbrzymy zostawiają swój ślad, a pamięć o nich nie zostaje wymazana przez całe jego życie. Nikomu nie udało się jeszcze zrobić dobrego szkicu ani zdjęcia sekwoi. Uczucie, które wywołują w tobie, jest trudne do przekazania innym. Przejmująca cisza jest ich aureolą. Zataczają się nie tylko niesamowitą wysokością i nie tylko kolorem kory, jakby unosiły się i zmieniały na twoich oczach. Nie, sekwoje po prostu nie przypominają wszystkich znanych nam drzew, są posłańcami z innych czasów. Znają sekret paproci, które milion lat temu stały się węglem w okresie karbońskim. Mają swoje własne światło, swój własny cień. Ludzie najbardziej próżni, najlżejsi i zuchwali widzą cuda w mamutach i są dla nich przepojeni szacunkiem. Czczony nie jest lepszym słowem. Chcę tylko pochylić głowę przed władcami, których władza jest niepodważalna.Znam tych gigantów od wczesnego dzieciństwa, mieszkałem wśród nich, rozbiłem namioty, spałem przy ich ciepłych, potężnych pniach, ale nawet najbliższy znajomy nie budzi dla nich pogardy. W ten sposób ręcę nie tylko za siebie, ale także za innych.

...

Przejechaliśmy przez kilka reliktowych gajów bez zatrzymywania się, bo nie były one tym, czego potrzebowaliśmy, i nagle na płaskim trawniku przede mną pojawił się samotny dziadek, wysoki na trzysta stóp, w obwodzie z małym blokiem mieszkalnym. Jego płaskie łapy z jasnozielonymi igłami zaczynały się około stu pięćdziesięciu stóp nad ziemią. A pod tą zielenią wznosiła się prosta, lekko stożkowata kolumna, mieniąca się od czerwieni do fioletu, od fioletu do błękitu. Jej szlachetny szczyt został rozerwany przez piorun podczas burzy, która szalała tutaj od niepamiętnych czasów. Kiedy zjechałem z drogi, zatrzymałem się około pięćdziesięciu stóp od tego boskiego stworzenia i musiałem podnieść głowę i spojrzeć pionowo, aby zobaczyć jego gałęzie.

...

Otaczała nas katedralna cisza - być może dlatego, że gruba miękka kora sekwoi pochłania dźwięki i tworzy ciszę. Pnie tych gigantów wznoszą się prosto do zenitu; horyzont nie jest tu widoczny. Świt nadchodzi wcześnie i pozostaje świtem, dopóki słońce nie wstanie bardzo wysoko. Następnie zielone, podobne do paproci łapy - tam, w górze, powyżej - filtrują jego promienie przez igły i rozpraszają je złotozielonymi wiązkami strzał, a raczej pasami światła i cienia. Kiedy słońce przechodzi zenit, dzień jest już na zboczu, a wkrótce nadchodzi wieczór z szelestem zmierzchu, nie krótszym niż poranek.

Tym samym pora dnia i podział dnia, do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni w reliktowym gaju, są zupełnie inne. Dla mnie świt i zmierzch to czas pokoju, ale tutaj, wśród mamutów, spokój jest nienaruszalny nawet w dzień. Ptaki skaczą z miejsca na miejsce w półmroku lub iskrzą, wpadając w smugi słońca, ale wszystko to jest prawie bezgłośne. Pod stopami znajdują się igły, które pokrywają ziemię od dwóch tysięcy lat. Na tak grubym dywanie nie słychać kroków. Samotność i wszystko jest daleko, daleko od Ciebie - ale co dokładnie? Od wczesnego dzieciństwa miałem wrażenie, że tam, gdzie są sekwoje, dzieje się coś, czego jestem całkowicie poza. A jeśli nawet w pierwszych minutach tego uczucia nie pamiętano, wkrótce wracał.

W nocy ciemność tutaj gęstnieje do czerni, tylko na wysokościach, nad samą głową, coś szarzeje i czasami błyska gwiazda. Ale ciemność nocy oddycha, ponieważ te olbrzymy, które dominują w dzień i żyją w nocy, są żywymi stworzeniami, czujesz ich obecność w każdej minucie; może gdzieś w głębi ich świadomości, a może są w stanie odczuwać, a nawet przekazywać swoje uczucia na zewnątrz. Przez całe życie miałem kontakt z tymi stworzeniami. (Co dziwne, słowo „drzewa” w ogóle ich nie dotyczy). Uważam sekwoje, ich moc i starożytność za coś oczywistego, ponieważ życie od dawna mnie do nich przywiodło. Ale ludzie, pozbawieni mojego doświadczenia życiowego, czują się nieswojo w sekwojach, wydaje im się, że są tu otoczeni, zamknięci, dręczy ich poczucie jakiegoś niebezpieczeństwa. Nie tylko wielkość, ale i alienacja tych gigantów przeraża.Co w tym dziwnego? W końcu sekwoje są ostatnimi zachowanymi przedstawicielami plemienia, które rozkwitło na czterech kontynentach w okresie górnej jury według chronologii geologicznej. Skamieniałe drewno tych patriarchów pochodzi z okresu kredy, a podczas eocenu i miocenu rosły one w Anglii, na kontynencie europejskim oraz w Ameryce. A potem lodowce przesunęły się ze swoich miejsc i nieodwracalnie usunęły tytanów z powierzchni planety. Pozostały tutaj, liczone tylko jako przytłaczający dowód tego, czym był świat w starożytności. Być może nie zadowalają nas przypomnienia, że ​​wciąż jesteśmy dość młodzi i niedojrzali i że żyjemy w świecie, który był stary, kiedy po raz pierwszy się w nim pojawiliśmy. A może ludzki umysł buntuje się przeciwko niepodważalnej prawdzie, że świat będzie żył i kroczył swoją drogą tym samym dostojnym krokiem,kiedy nie pozostanie tu żaden nasz ślad?

...

Ci aborygeni byli już dość dojrzałymi drzewami w czasie, gdy dokonano zabójstwa politycznego na Kalwarii. A kiedy Cezar, ratując Republikę Rzymską, doprowadził ją do upadku, byli jeszcze w średnim wieku. W przypadku sekwoi wszyscy jesteśmy obcymi, wszyscy jesteśmy barbarzyńcami.